11. Skrzypce pod ochroną

Instrumenty obok swego podstawowego przeznaczenia – wydawania określonych dźwięków pozwalających na wykonanie utworu muzycznego – wykazują także cechy estetyczne. Jednakże rodzaj dźwięków, które dany instrument wydaje, determinuje jego kształt, budowę, elementy techniczne, w przeważającej mierze niezależne od jego konstruktora. Po prostu tak się je robi a uzyskanie „statystycznej jednorazowości” formy, osobistego jej ujęcia, kreacji, jest po prostu niemożliwe.

Może oczywiście zdarzyć się, że określony rodzaj instrumentu np. gitara elektryczna uzyska różne kształty, nie wpływające ostatecznie na jego przeznaczenie
i brzmienie. Być może w tym zakresie, w którym kształtowi gitary będziemy mogli przypisać cechy przejawu działalności twórczej i jej indywidualności, wymaganych przez ustawę o prawie autorskim do zakwalifikowania do przedmiotów prawa autorskiego, czyli przedmiotów przez nią chronionych, nazwiemy je utworami np. plastycznymi. Będzie to jednak sytuacja wyjątkowa.

Ocena, czy instrument jest „dobry” oparta jest przede wszystkim na wartości jego brzmienia a nie kształtu. Wolą ustawodawcy, pewna kategoria instrumentów – instrumenty lutnicze – zyskały przymiot utworu czyli przedmiotu prawa autorskiego. Tak więc skrzypce, altówki, wiolonczele i kontrabasy hmm… także lutnia, są utworami, jak powieść, obraz, film.

Konsekwencje takiego traktowania instrumentów lutniczych zawarte są w całej treści ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, a ich sumą jest charakter prawa przysługujący ich twórcom – prawo wyłączne, monopolistyczne. Te konsekwencje są także w prawie podatkowym, dającym twórcom utworów lutniczych w przypadku korzystania z nich (z utworów w sensie niematerialnym a nie instrumentu-rzeczy) lub rozporządzania nimi, 50% koszty uzyskania przychodu.

Instrumenty lutnicze jako utwory pojawiły się w polskiej ustawie dopiero w 1994 roku, ku zdziwieniu prawników, którzy nijak, posługując się tradycyjnym pojęciem utworu, nie mogą się jego cech doszukać w instrumentach lutniczych. Nie wdając się w szczegóły, żadna z wymienionych na wstępie przesłanek opisujących utwór jako przedmiot prawa autorskiego nie przystaje do instrumentów lutniczych. Przy tym utwór jest dobrem niematerialnym, a instrument jak najbardziej materialnym. Wybitni polscy prawnicy Janusz Barta i Ryszard Markiewicz w swoim komentarzu mówią wprost: „Obecnie wydaje się wręcz niemożliwe dopatrzenie się w rezultatach pracy lutników cechy twórczości, (a zwłaszcza indywidualności), gdyż kształt (forma) i wygląd tych instrumentów jest powszechnie znany i nie podlega twórczym zmianom.” (Komentarz. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych , Dom wydawniczy ABC, 2001, str. 85).

Co więc jest w instrumentach lutniczych najważniejsze –  ich kształt czy dźwięk?

Na Międzynarodowym Konkursie Lutniczym im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, jury ocenia skrzypce grające za parawanem, nie widząc ich kształtu.

Czy instrumenty lutnicze są utworami, może odpowiedź dadzą najprostsze pytania: Czy mamy do czynienia z twórczością w takim rozumieniu jak przy obrazie, poezji? Czy na podstawie kształtu skrzypiec możemy odróżnić ich twórcę? Czy tylko forma skrzypiec indywidualizuje instrumenty Groblicza, Pasty, Stradivariego, Linarolo, Steinera, Gandy, Amatiego i współczesnych lutników? Czy więcej w ich działalności warsztatu, umiejętności niż „iskry Bożej”? Czy jednak wydawany przez skrzypce dźwięk nie jest ważniejszy od ich kształtu? Sam dźwięk zaś, jest czymś obiektywnym.

Być może ustawodawca wpisując utwory lutnicze do ustawy, uległ roli jaką odgrywają od XVI wieku polscy lutnicy: Dobrucki, rodzina Grobliczów, Dankwartów
i współcześni kontynuatorzy polskiej szkoły lutniczej, wpisanej w historię lutnictwa obok szkół bresciańskiej, kremońskiej, weneckiej, neapolitańskiej, tyrolskiej
i francuskiej. Owszem powiemy, że każda z tych szkół ustaliła własne charakterystyczne cechy rzemiosła lutniczego. Rzemiosło nie jest jednak twórczością, opiera się na powtarzalnych i „wyuczalnych” metodach i manierach, zmierzających do osiągnięcia jak najlepszego rezultatu jakościowego – w przypadku instrumentów lutniczych – brzmienia, barwy skrzypiec, altówki, wiolonczeli. Przekazywanie tej tradycji, kultywowanie jej, jest na pewno „sztuką” wobec nietypowości tego rzemiosła i jego niepowtarzalnego charakteru, służącemu przede wszystkim kulturze.

Podjęcie jednak próby zbudowania konkretnego roszczenia o naruszenie prawa autorskiego do utworu lutniczego postawiłoby prawnika, na gruncie obecnie obowiązującego pojęcia utworu i przepisów ustawy o prawie autorskim, przed problemami nie do przebrnięcia. Na razie jednak, lutnicy mogą cieszyć się dodatkowymi przywilejami, choćby podatkowymi, wynikającymi z uznania tworzonych przez nich instrumentów za utwory.

Prawdopodobne jest także, że któryś z polskich lutników stworzy nową formę instrumentu strunowego szyjkowego i w pełni skorzysta z monopolu autorskiego wynikającego z ustawy.

Previous Article
Next Article