23. Muzyka w Internecie

Internet umożliwia umieszczenie w sieci dowolnego istniejącego utworu, także utworu muzycznego i jego wykonawstwa oraz ich odbiór a dzięki urządzeniom towarzyszącym komputerowi, także ich odtworzenie oraz powielenie na nośniku materialnym. Dla rozważań prawnych dotyczących utworów w Internecie ważne jest także to, kto wprowadza utwór do sieci i kto, i w jakim celu go odbiera lub rozpowszechnia dalej. Całość problematyki związanej z funkcjonowaniem utworów w sieciach informatycznych, także dla prawników nie jest prosta i wzbudza wiele dyskusji oraz przeciwnych zdań. Także ustawodawstwa różnych krajów rozwiązują te sprawy różnie i niejednoznacznie, choć podjęto próby ujednolicenia tej problematyki w skali międzynarodowej, a na pewno europejskiej.

Na gruncie obecnie obowiązujących przepisów ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych Internet stanowi dla twórczości pole eksploatacji, a więc jest objęty, obok innych pól wymienionych w art.50 ustawy, tzw. monopolem autorskim i wchodzi w obszar autorskich praw majątkowych. Nowelizacja ustawy z 2002 roku wpisała Internet także w zakres praw majątkowych do artystycznych wykonań, fonogramów i wideogramów oraz nadań radiowych i telewizyjnych.

Użyte w ustawie sformułowanie „publiczne udostępnianie (utworu, artystycznego wykonania, fonogramu, wideogramu, nadania) w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym” wyraźnie wskazuje, że chodzi nie tylko o Internet ale wszelkie inne sieci informatyczne.

Przepisy te nawiązują wprost do ratyfikowanej już przez Polskę Konwencji WIPO Copyright Treaty uchwalonej 20 grudnia 1996 roku podczas konferencji dyplomatycznej zorganizowanej przez World Intellectual Property Organization, która przyjęła, że udostępnianie utworów użytkownikom w taki sposób, że oni decydują o czasie i miejscu odbioru w pełni indywidualnie, jest objęte wyłącznością autorską. Podobnie ta problematyka regulowana jest w konwencji WIPO w sprawie wykonań i fonogramów. Artyści wykonawcy i producenci fonogramów uzyskali wyłączne prawo do decydowania o wprowadzaniu swoich dóbr niematerialnych do sieci komputerowych.

Mówiąc krótko, na umieszczenie utworu, artystycznego wykonawstwa i fonogramu a także nadania radiowego i telewizyjnego w sieci, wprowadzający powinien mieć zgodę uprawnionych.

Oczywiście, jeśli twórca sam umieszcza na swojej stronie WWW swoje utwory, wyraża tym samym zgodę na odbiór utworów przez innych. Nie znaczy to jednak, że odbiorca może te utwory eksploatować według swojego widzimisie – odtwarzać publicznie, kopiować, sprzedawać itd. Może zapoznawać się z nimi wyłącznie dla własnych osobistych celów.

Pamiętać powinni jednak wszyscy artyści wykonawcy wykonujący cudze utwory, że nawet jeśli podejmą decyzję o umieszczeniu w Internecie swojej interpretacji, to na umieszczenie utworu, który wykonują, muszą uzyskać zgodę autorów (kompozytora, tekściarza) a jeśli nagranie jest cudzej produkcji, to także zgodę producenta – on ma prawo do fonogramu.

Przyjąć należy, że co do Internetu obowiązują licencje wynikające z dozwolonego prywatnego i publicznego użytku, byleby nie naruszało to normalnego korzystania z utworów i dóbr pokrewnych i nie godziło w słuszne interesy twórców.

Tu pojawia się kwestia odbiorcy i oceny prawnej tego co on z utworem (artystycznym wykonaniem, fonogramem, nadaniem) robi jako końcowy użytkownik, czyli czy poszczególne operacje wkraczają w uprawnienia autorskie i prawa pokrewne. A więc, czy wprowadzenie czasowe do pamięci operacyjnej RAM i zapoznawanie się z utworami jest zwielokrotnieniem utworu, a co gdy utwór zapiszemy na „twardziela”, no wreszcie, gdy go zapiszemy na dyskietkę lub CD.

W świetle obecnych przepisów prawa uznać należy, że czasowe utrwalenie utworów dokonywane podczas przeszukiwania sieci i ich multimedialny odbiór w komputerze jest prawnie dozwolony i nie narusza autorskich ani pokrewnych praw majątkowych. Moim zdaniem odbywa się to w ramach dozwolonego użytku osobistego. Wątpliwości powstają przy pozostałych formach korzystania z utworów. Japońska ustawa o prawie autorskim przewiduje obowiązek zapłaty wynagrodzenia za sporządzenie dla własnego użytku prywatnego cyfrowej kopii utworu i innych materiałów audiowizualnych. Amerykańska ustawa dopuszcza sporządzenie jednej kopii cyfrowej, a kontrolę tego przerzuca na producentów urządzeń służących zapisowi dźwięku. Na dzień dzisiejszy w oparciu o polskie prawo byłbym zdania, że korzystanie w ramach użytku prywatnego także poprzez trwałe utrwalenie utworu w pamięci komputera lub jego pojedyncze powielenie dla celów osobistych jest prawnie usprawiedliwione. Wielce prawdopodobne, że przyszła ochrona kompletu dóbr niematerialnych związanych z sieciowym rozpowszechnianiem utworów muzycznych (utwór, artystyczne wykonanie, fonogram) wyłączy możliwość ich kopiowania także dla celów osobistych.

Oczywiście umieszczenie utworu muzycznego w Internecie, bez względu na jego formę dźwiękową czy graficzną (nuty), nie jest zezwoleniem na korzystanie z niego przez innych, w tym przez muzyków, w działalności koncertowej, nagraniach fonograficznych i wszelkich innych polach eksploatacji charakterystycznych dla muzyki. Takie skorzystanie z cudzego utworu nawet, jeśli był rozpowszechniony w Internecie, stanowić będzie naruszenie praw autorskich.

„Umieszczenie” utworu w Internecie nie upoważnia także do jego powielania w celu dalszego rozpowszechniania a tym bardziej do wprowadzania do obrotu (sprzedaży) na jakichkolwiek nośnikach, w tym MP3. Wytwarzanie egzemplarzy techniką cyfrową jest polem eksploatacji utworów, artystycznych wykonań, fonogramów i nadań.

Wydaje się, przynajmniej na dziś, usprawiedliwione stosowanie do utworów rozpowszechnionych w sieciach komputerowych, przepisów o dozwolonym użytku publicznym, a więc w procesie edukacji i nauki przez instytucje oświatowe i naukowe, w sprawozdaniach prasowych o aktualnych wydarzeniach, w prawie do cytowania, przedruków w prasie internetowej.

Byłbym jednak przeciwny możliwości powielenia przez bibliotekę utworu „obecnego” tylko w Internecie w celu jego dalszego wypożyczania. Także okazjonalne wykonywanie na żywo tych utworów, gdy nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych nie wydaje się być objęte licencją ustawową. Po pierwsze dlatego, że ustawa w tych przypadkach udziela zezwolenia tylko w stosunku do utworów opublikowanych za zgodą twórcy, czyli utworów na egzemplarzach, nośnikach materialnych. W przypadku Internetu nie możemy mówić o publikacji, choć i tu są rozliczne odrębne zdania wielu prawników. Po drugie, takie korzystanie mogłoby naruszać normalne korzystanie z utworu przez autora, a to poprzez uniemożliwienie wydania ich drukiem czy na płycie lub ograniczenie nakładu, a także poprzez ograniczenie wykorzystania np. utworu muzycznego na profesjonalnym rynku estradowym.

Zapewne też, wykorzystanie muzyki wprost z Internetu czy w ogóle muzyki z komputera na dyskotece będzie naruszeniem praw autorskich i pokrewnych. Podobnie, „odbiór” z komputera (utworów, artystycznych wykonań, fonogramów) w takich miejscach, gdzie przebywają klienci (restauracji, pubie, sklepie, hotelu itp.), nie korzysta z ustawowego zwolnienia, a jest objęte licencjonowaniem organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi.

Previous Article
Next Article